Fetysz, to piękni faceci – dotyk skóry, połysk gumy, mocna postawa i prawdziwi twardziele. Zawsze to tak wygląda, jak z pocztówki czy pięknego zdjęcia. Jednak wewnątrz każdego z nich, z nas są też emocje i za każdym twardzielem kryje się jakaś historia. Czasem piękna. Jednak czasem niezbyt przyjemna …
Spędzając wieczór na rozmowach o życiu, czy o wspólnych planach doszliśmy kiedyś do wniosku, że właściwie nigdy nie mówimy otwarcie o tym, co nas boli czy dotyka. Z reguły ukrywamy uczucia. W głowie zaczął kiełkować pomysł.
Wracając samochodem z Fetish Campu z Sielpi w miłym towarzystwie Grega -kierowca, Michała – pasażer na tylnym siedzeniu i Wolf/Maciek – pilot wycieczki dyskutowaliśmy nad wystąpieniem Michała, obecnego MIR21. On to przed grupą uczestników opowiedział swoją historię związaną z „upadaniem” i „dołkami” a potem „wzlotami „…
Już dłużej nie mogliśmy czekać, wiedzieliśmy, że każdy z nas miał jakieś problemy, z których bez pomocy specjalisty byśmy się nie wygrzebali. I że to bardzo prawdopodobne, że wśród naszych znajomych są też tacy, którzy potrzebowali lub potrzebują pomocy, a boją się o nią poprosić czy powiedzieć wprost o swoich problemach.
Program The Nest jest dla Was – dla tych, którzy pod warstwą skóry czy gumy mają połamaną duszę i pozgniatane emocje. Program jest dla Was, którzy w ciszy swojego domu nie potrafią sobie poradzić z problemami.
Nie bójcie się już – pamiętajcie THE NEST.
/-/ Maciek (Mister Leather Poland 2016)
Lubię być rozczarowany sobą …
Narnia – tak określił świat fetyszu jeden z psychologów tłumacząc to zjawisko. Chodzi o to, że sami weszliśmy do szafy, sami się separujemy i wierzymy w te chemiczne wróżki, gumowe jednorożce i skórzane elfy, a życie – to prawdziwe – pozostaje na uboczu, poza szafą. Pozwalamy na to, żeby zagubić się w tej Narni i podniecać się jej różnorodnościami i otumaniać się jej urokami … a życie mija ….
Sam zacząłem głębiej wchodzić w środowisko, sam zacząłem oddawać swój czas i emocje – zabłądziłem gdzieś na bezdrożach i tylko te głupie, niepotrzebne emocje …. Sam … cały czas sam.
I sam też doprowadziłem się do klinicznej depresji, z której za pomocą farmakologii wychodziłem przez parę miesięcy. Terapie, lekarze i wstyd, z którym walczyłem uśmiechając się na co dzień w środku zdychając powoli. Poranne wymioty, koło łóżka listek z tabletkami nasennymi, które ścinały z nóg, by choć na chwilę móc zamknąć oczy, codzienna butelka wina i paczka fajek. Wracając do domu upijałem się ze swoją kurtką i butami i rano budziłem się, by od razu wyjść do pracy. Zerwane kontakty ze znajomymi i spirala samotności … .
Chyba lubię być rozczarowany sobą. Mówimy na MultiFetish o górnolotnych i wzniosłych celach, o prewencji HIV i „wenery” – a może lepiej pomówmy o zabezpieczeniach przed kalectwem emocjonalnym, o tym, że może warto rozmawiać z lekarzem-psychologiem, że coś nam się proporcje popierdoliły i że jednak życie to nie tylko ta dupa i kutas i galeria pięknych zabawek, które i tak na dłuższa metę nie przytulą i nie zasną z Tobą oraz nie będą towarzyszem w życiu?
Zastanówcie się czy warto poświęcać swoje emocje na to, by za chwilę zostać wypchniętym z tej jebanej Narni i stanąć samotnie przed tą szafą, do której już nikt nie chce nas wpuścić a za plecami chichot i tylko uśmiechy pobłażliwości, a i oglądając się na swoje życie zobaczyć, że Ci którzy kochali już dawno odeszli … ? Po długich poszukiwaniach w końcu znalazłem człowieka, który potrafił mi pomóc … i numer jego telefonu wciąż mam – The Nest.
/-/ Wolf